ogolnie tu jest TAK, ze nie da sie tego opisac slowami
jest pieknie, niesamowicie
PRZEPRZEPIEKNIE
slonce zza wysokich jak slupy egipskich swiatyn drzew
kwiaty zatopione w trawie i obklejajace drzewa
trawa zielona jak sztuczna
szumia male potoczki, zaby kumkaja, sowy pohukuja, koguty pieja zawziecie
ludzie (nasi - znaczy buddysty) uwijaja sie w pracy
po tych niemal 3 tygodniach kocham ich wszystkich
i kazdego z osobna, choc czasem to trudne, bo bywaja naprawde nieznosni
ale najtrudniej mi (oczywiscie) ze soba:-(
(czytam cudna ksiazke w ktorej jasno pisza,
ze potrzeba wiele wiele wiele lat ciezkiej pracy zanim sie przejasnia, buuu)
ja tu zyje jakby 3 "zycmi"
1 - zazenowe w normalne dni
dostalam przydzial na asystenta ogrodnika i jestem z tego najszczesliwsza na swiecie
sadzimy male salatki, siejemy kwiaty w szklarni, piele grzedki, grabie trawe
istna terapia praca - wtedy czuje sie pelna, spokojna i kompletnie szczesliwa
nie wiem tutaj, co to klopoty ze snem;-))))
padam tu jak kloda
czesto przesypiam tez przerwy w trakcie dnia
z takiego cudnego fizycznego zmeczenia
2 zycie to dni wolne - kazda niedziela a czasem dodatkowo poniedzialek po wiekszych wydarzeniach w koncu tygodnia
wypadam z tej cudnej rutyny i jestem zupelnie nieprzytomna, rozproszona...
gubie rzeczy
wlaze do jadalni w butach
gadam glupoty
potem jest mi glupio i takie tam
nie udaje mi sie kompletnie utrzymac tego ducha z tygodnia
3 zycie mam w nocy - snia mi sie takie ilosci snow i w takiej intensywnosci, ze jak sie budze, to naprawde nie wiem, co jawa a co sen
jestem tymi snami dosc zmeczona
ale niektore staram sie rozgryzc
a z drugiej strony (czy tez po prostu)
CALY CZAS JEST IDEALNIE CUDOWNIE NIE DO OPISANIA
ot tak
i to i to i to
wczoraj bylismy na wycieczce na Baker Beach w San Francisco
piekne slonce
cieply piasek
ocean (raczej lodowaty)
wpadlismy akurat na odcinek przeznaczony dla nudystow, glownie gejow;-8
wiec bylo baaardzo ciekawie,
no i... w zwiazku z tym kapalismy sie na nagusa w dzikich falach - cudo
potem Golden Gate i widok na panorame calego miasta
postaram sie wydlubac fotki od chlopakow - wciaz nie mam aparatu, a komputery sa tu rozlazle wiec jest to dosc trudne
piekny dzien, ale wrocilam zmeczona jak pies i padlam chyba ok 19.00
dzis znow slonce, ptaki...
raj?
mamy dzis wolne
wiec nadganiam maile, pranie, prasowanie, mycie, sprzatania...
mam czasem takie poczucie, ze tu jest ZBYT PIKENIE
ze TO nie moze byc naprawde
(no i oczywiscie, ze oni tu wszyscy - ci amerykanie - to pojecia o prawdziwim zyciu nie maja, zyja jak w jakims filmie i bredza non stop..., ale skoro tylu ludzi wpada tu w zen, to pewnie tak nie jest)
BUZIAKI MARCOWE