Friday, March 30, 2007

dzis

rety rety
zmeczona jakas jestem, jednak 5 godzin orki w ogrodzie dziennie dla takiego biurowego mieszczucha to sporo
ledwo dzis wstalam, obudzilam sie ok 4.23 a czulam sie jakby to byl srodek nocy
oj oj oj
no ale powleklam sie na zazen
i walczylam tam 2 godziny z sennoscia i myslami o... dupie Maryni generalnie
potem szybko ciepla kasza z miodem i do lozeczka na conajmniej godzinke
to bylo mile....
niemal zaspalam na soji
ale.. nie zaspalam
wyjechal DeWitt, z ktorym pracuje w ogrodzie i czasem "przy innych zleceniach" wiec teraz go zastepuje poniekad
no i dzis... bylam anja (nie wiem, czy to poprawna pisownia - sprawdze potem) tzn sprzatalam u roshiego w domu
takie to dziwne, w Polsce myslalam o nim jak o Panu Bogu, a teraz sie krzatam po jego kuchni i lazience i zamiatam tarasy, oraz - co bardzo istotne - podlewam jego ukochane skalniaczki jakim super niebieskim plynem na porost (ich)
ale zmeczylam sie tak, ze ledwo trzymalam oczy otwarte przy obiedzie
a potem mialam "transmisje" - znowu sprawa "za" DeWitta"
on w trakcie piatkowych wieczornych spiewow (mamy takie odlotowe nabozenstwo dla glodnyvh duchow Kamroman chyba - musze sprawdzic ;-)) gra na wielkim bebnie
no i ja strasznie marudzilam, ze chcialabym sie nauczyc
ale oczywiscie wyobrazalam sobie, ze ktos mi pokaze,
potem pojde z nim w trakcie spiewow i zobacze jak to wyglada i tak dalej
ale... nie
tu oczywiscie jest spontan generalny
dzis sie okazalo, ze mam sie nauczyc i... zagrac juz w piatek
nie wiem, czy bardziej sie ucieszylam, czy przerazilam
wiec na popoludniowym samu mialam "przekaz"
najpierw David pokazal mi jak on to robi
oy boy
prawa reka samo - ok
lewa reka sama - ok
ale obie razem... nijak nijak nijak
walilam, jeczalam, i nic
az na szczescie zjawil sie Damian i pokazal mi... onie rece na raz
i
ZASKOCZYLAM!!!!!!!!!!
umiem, czuje, wiem
zagram w piatek na bebnie podczas spiwow
WOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOW
wie teraz, zamiast odpoczywac jestem tak nakrecona, ze biegam z pusta taczka

robilam dzis tez sporo zdjec.. wciz nie wiem, jak je tu wpakowac
buuuu

buuuuziaki

Wednesday, March 28, 2007

nowydzien

dzis byla jakis taki piekny zazen, choc zimno jest diabelnie i mialam na sobie 8 (OSIEM) warstw ubran
1. stanik ;-))
welniany podkoszulek
bluzke z golfikiem
welniana kamizelke
sweter welniany
bluze z kapturem
dziubon (biala koszulka pod szata)
8. szata
ale... NIE ZMARZLAM
spiewy byly cudne, jeden glos (no niemal) jeden oddech
slonce swieci jasno i przenikliwie
ja juz po sniadaniu i drzemce
za chwile mamy soji (krotka wspolna praca - sprzatanie wspolnych pomieszczen)
a potem samu - juz indywidualna praca "na wlasnych odcinkach"
ja salej lewituje ze szczescia w ogrodzie
wczoraj przenosilam sadzonki pomidorow do wiekszych doniczek i sialam kwiaty
dzis piele wielka grzede pod warzywa

wciaz nie wiem, jak zaladowac zdjecia
postaram sie dzis kogos zmusic do pomocy

Monday, March 26, 2007

slowna bieda

slowa kompletnie zawodza
nie umiem opisac tego jak tu jest, jak sie tu czuje
tu jest tak pieknie, ze wydaje sie, ze to jest nierealne
co dzien tak czuje i to nie mija
nawet jak mam gorsze dni czy momenty, to pod powierzchownym (tak to teraz odbieram) dolkiem, smutkiem, rozdrazneiniem itd czuje radosc i pelnie i sens kazdej minuty bycia tutaj
nie myslalam ze az tak mnie to zawladnie
kupilam aparat i wciaz mam nadzieje wkleic jakies zdjecia, ale sprzet komputerowy jest tak wolny, ze nie moge zdecydowac sie na ten proces... buuu
a chcialabym, zeby wszyscy zobaczyli jak tu jest
teraz kwitna jakies liliowe kwiaty z zupelnie suchych badyli oplatajacych ploty
wsrod krzakow za budynkami wylaniaja sie kalie
kwitna drzewa owocowe i rozne chwasciska
dzis przechodzialimy kolo zagrod z kozami i lamami i dziwnymi malymi kudlatymi krowkami
kolo zendo paradowal dumnie dziki indyk
a za lazienkami pogryzalo trawe stadko jeleni

w czwartek na dokusanie poprosilam roshiego, czy moge zostac rok
musza jeszcze przeprowadzic oficjalna procedure
ale wszystko wskazuje na to, ze... moge

Monday, March 19, 2007

ON THE PORCH

kiepsko sie czulam - comiesiecznie
i wczoraj cale popoludnie spedzilam na moim osobistym przydomkowym ganko-balkoniko-tarasie
rozkosz
ksiazka, termos z herbata, koc, 4 poduszki
nad glowa wielgasne drzewa, spomiedzy galezi mocno przeblyskujace slonce, ptaki i wiewiorki sie uwijaja
na chwile odwiedzil mnie maly lisek - wyjrzal nagle spod wyzszej czesci ganku, postal, popatrzyl i poszedl
tak mi tam bylo dobrze, ze jak sie zaczelo robic chlodniej rozlozylam koldre wlazlam w spiwor i siedzialam dalej
potem moj sasiad - David, z ktorym wlasnie dziele ow ganek - wrocil ze spaceru i dosiadl sie do mnie, gadalismy az w koncu wyciagnal wlasny spiwor
i... juz tak zostalismy do rana, spalismy pod gwiazdami budzac sie od czasu do czasu zeby patrzec w gwiazdy i sluchac pohukiwania sow
dzis niedziela, wolne, kolejny piekny dzien
siedze na ganku...
czuje sie malo aktywnie, wszyscy gdzies znikneli - do kina, na spacer, do miasta
a ja sobie siedze i czytam Dogana "Z kuchni Zen do..." (nasza lektora;-))
i wpadam w rozne stany (dzis zagubienia i konfuzji dominuja, bo oczywiscie przywiozlam tu ze soba WSZYSTKIE swoje klopoty i demony, ale za to jestem) otoczona samymi cudami

Thursday, March 15, 2007

SIE DZIEJE

Znowu nie mam czasu napisac wiecej
ale, pogoda wczoraj byla jak u nas w lipcu
niesamowite
upal, cudowny zapach powietrza przesyconego zapachem sosnowych igiel i trawy wciaz zielonej
ale, juz w nocy ochlodzilo sie i w zendo rano bylo zimno
a potem... znowu pieknie
tubylcy mowia, ze wiosna jest wyjatkowo piekna w tym roku
dzis sadzialm polska rzodkiewke,
przygotowywalam grzadki pod groch i costam
robilam malutkie mini sadzonki z kwiatow 9nie ma obrazkow na opakowaniech, wiec bede miala niespodzianke, jak wyrosna)

generalnie jest tak
w nocy sie mecze - bo snie non stop
na siedzeniu sie mecze jak dusza czyscowa bo kompletnie nie wiem o co w tym chodzi
w trakcie czasu wolnego sie nakrecam jak oszalala - chyba mi ta zazenowa energia wypala gejzerami i nie umiem jej opanowac, wiec rozrabiam, gadam i jestem RPZPROSZONA
i tylko w trakcie pracy czuje sie WOLNA
tak jest

wczoraj wieczorem czytalismy Dogena
niewiele skumalam, nie przygotowalam sie a to bardzo trudny tekst
ale takie rozne tam so piekne frazy
np
zeby kazda rzecz, ktora sie bierze do reki traktowac z taka uwaznoscia, jakby to byly nasze oczy
(as if ot were your own eyes...;-)

ide na kolacje

Tuesday, March 13, 2007

DZIS TO TESKNIE

U mnie jest 21.00 to u Was juz 6.00 rano nastepnego dnia
i czy to jest dzis czy nie
a mze "dzis"
w kazdym razie wlasnie teraz teraz i tesknie...

Monday, March 12, 2007

ZAGUBIONA W RAJU

ogolnie tu jest TAK, ze nie da sie tego opisac slowami
jest pieknie, niesamowicie
PRZEPRZEPIEKNIE
slonce zza wysokich jak slupy egipskich swiatyn drzew
kwiaty zatopione w trawie i obklejajace drzewa
trawa zielona jak sztuczna
szumia male potoczki, zaby kumkaja, sowy pohukuja, koguty pieja zawziecie
ludzie (nasi - znaczy buddysty) uwijaja sie w pracy
po tych niemal 3 tygodniach kocham ich wszystkich
i kazdego z osobna, choc czasem to trudne, bo bywaja naprawde nieznosni
ale najtrudniej mi (oczywiscie) ze soba:-(
(czytam cudna ksiazke w ktorej jasno pisza,
ze potrzeba wiele wiele wiele lat ciezkiej pracy zanim sie przejasnia, buuu)

ja tu zyje jakby 3 "zycmi"

1 - zazenowe w normalne dni
dostalam przydzial na asystenta ogrodnika i jestem z tego najszczesliwsza na swiecie
sadzimy male salatki, siejemy kwiaty w szklarni, piele grzedki, grabie trawe
istna terapia praca - wtedy czuje sie pelna, spokojna i kompletnie szczesliwa
nie wiem tutaj, co to klopoty ze snem;-))))
padam tu jak kloda
czesto przesypiam tez przerwy w trakcie dnia
z takiego cudnego fizycznego zmeczenia

2 zycie to dni wolne - kazda niedziela a czasem dodatkowo poniedzialek po wiekszych wydarzeniach w koncu tygodnia
wypadam z tej cudnej rutyny i jestem zupelnie nieprzytomna, rozproszona...
gubie rzeczy
wlaze do jadalni w butach
gadam glupoty
potem jest mi glupio i takie tam
nie udaje mi sie kompletnie utrzymac tego ducha z tygodnia

3 zycie mam w nocy - snia mi sie takie ilosci snow i w takiej intensywnosci, ze jak sie budze, to naprawde nie wiem, co jawa a co sen
jestem tymi snami dosc zmeczona
ale niektore staram sie rozgryzc

a z drugiej strony (czy tez po prostu)
CALY CZAS JEST IDEALNIE CUDOWNIE NIE DO OPISANIA
ot tak
i to i to i to

wczoraj bylismy na wycieczce na Baker Beach w San Francisco
piekne slonce
cieply piasek
ocean (raczej lodowaty)
wpadlismy akurat na odcinek przeznaczony dla nudystow, glownie gejow;-8
wiec bylo baaardzo ciekawie,
no i... w zwiazku z tym kapalismy sie na nagusa w dzikich falach - cudo
potem Golden Gate i widok na panorame calego miasta
postaram sie wydlubac fotki od chlopakow - wciaz nie mam aparatu, a komputery sa tu rozlazle wiec jest to dosc trudne
piekny dzien, ale wrocilam zmeczona jak pies i padlam chyba ok 19.00
dzis znow slonce, ptaki...
raj?
mamy dzis wolne
wiec nadganiam maile, pranie, prasowanie, mycie, sprzatania...

mam czasem takie poczucie, ze tu jest ZBYT PIKENIE
ze TO nie moze byc naprawde
(no i oczywiscie, ze oni tu wszyscy - ci amerykanie - to pojecia o prawdziwim zyciu nie maja, zyja jak w jakims filmie i bredza non stop..., ale skoro tylu ludzi wpada tu w zen, to pewnie tak nie jest)

BUZIAKI MARCOWE

Friday, March 9, 2007

DZIEN KOBIET;-))))

KILKA SLOW Z DZIS
a ja tutaj w koncu mam przydzial
jestem asystentem ogrodnika
i jestem szczesliwa nie do opisania
skrobalam skrzynki na salate
pielilam,
grabilam skoszona trawe
dzis sadzilismy takie male mini dzidzi salatki
slonce swiecilo
wiatr powiewal
powietrze pachnialo
flaga lopotala
ptaki wrzeszczaly
mysle (buuu niestety wciaz;-) ze lepiej byc w zyciu nie moze

Monday, March 5, 2007

niedzielnie

nie pisze zazbyt bo komputer jest dramatyczny
tak wolno dziala, ze jak juz otworzy sie strona to zapominam w miedzyczasie, co wlasciwie chcialam

dzis byl wolny dzien po dosc pracowitym koncu tygodnia
w piatek i sobote trwaly intensywne przygotowania do ceremonii ktora miala miejsce w sobote po poludniu
przyjechali goscie
jedli, nocowali, trzeba bylo wszystko zorganizowac

cudownie zmienila sie pogoda
chyba z czwartku na piatek przetarlo sie zupelnie i zaczelo sie nagrzewac od slonca
nie moglam uwierzyc, ze niemal z godziny na godzine zrobilo sie jak u nas w maju
wciaz z rozpedu wkladam za duzo ubran (bo bylo kilka naprawde lodowatych dni i w zendo po prostu kostnialam) i teraz sie przegrzewam, ale tak trudno mi uwierzyc w tak nagla zmiane
a mowia przeciez ze zen to wlasnie nieustajaca zmiana

mamy tu dosc bogate zycie towarzyskie :-)))
wczoraj wieczorem, ni z tego ni z owego jeden z chlopakow zaczal pichcic smazonego kurczaka
wszyscy sie zbiegli i bylo regularne przyjecie
swiece, wino, puree zimniaczane, ciasto swiezo z pieca
(mamy tu jednego kucharza fascynata i jednego, co pracowal w branzy 20 lat, wiec ogulnie chlopaki szaleja)
muzyka i niemal niemal tance
ale skonczylo sie na pokazie slaydow

udalo mi sie ugadac jednego, zeby mnie zabral na niedzielny spacer
i bylismy dzis na pobliskim wzgorzu
a wcale to nie takie proste, bo wszystko tu podzielone, oplocone, otabliczkowane "NO TRESSPASSING!!!" i trzeba wiedziec, gdzie to wlasnie dokladnie to znaczy i moga cie na przyklad postrzelic, a gdzie to tylko formalnosc i mozna sie przedzierac
razem z przystankami na herbate i lunch wedrowalismy niemal 5 godzin
bylo niesamowicie
rozlegla panorama na okoliczne wzgorza, miasteczka, farmy, winnice
krazace wysoko sepy i sokoly
soczysta zielen trawy (podobno juz niedlugo, wczesnym latem wszystko wysycha i zolknie)
cisza - taka prawdziwa pelna cisza, tylko z odglosami ptakow, swierszczy i zab
cudnie
nie chcialam stamtad wracac
no ale...